Strażnicy Ithilien

Berethor Dunharrow

- Ja ciebie znam Neradanie!
Powiedział człowiek siedzący nieopodal.
- Tylko wybyłeś z naszej siedziby na dość długo, nie pytam się gdzie byłeś bo podejrzewam, że nie chcesz się dzilić swoimi przeżyciami. Miło Cię znowu widzieć!

Neradan

Uśmiechnął się lekko. Puścił dłoń Avarena. Odwrócił się do BerethoraJa również...Skinął głową.

Ancalimee

*zmarszczyła brwi niezadowolona i rzuciła gniewne spojrzenie nowoprzybyłemu. Nie spodobał jej się fakt, że ktoś sam zaczął grzebać za ladą* Cóż to, nowe zwyczaje jak widzę. *prychnęła ironicznie* Jak mi się wydaje, szynk jest po to właśnie by przestrzeń odgrodzić, do której goście wstępu nie mają.

Avaren

Avaren uśmiechnął się. Niedobrze jest podpaść karczmarce...

Neradan

Zbytnio nie przejął się karczmarką. To może je odłożę i pani mi je znowu poda?Zapytał drwiąco[/quote]

Ancalimee

Świetny wręcz pomysł, takiej odpowiedzi oczekiwałam. *przewróciła teatralnie oczami i wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia*

Neradan

Więc ku zadowoleniu elfki ów człek wstał i zabierając ze sobą butelkę z piwem kroczył w kierunku lady. Postawił na niej butelkę z trunkiem zapytałMógłbym poprosić jedno piwoZapytał, a w jego głosie słychać było coś w rodzaju...radości, co u niego było nie do spotkania

Ancalimee

*Wstała niechętnie od stołu i za ladę poszła. Niechętnie, ale w imię zasad. Wyjęła z półki butelkę piwa i otworzywszy ją, podała mężczyźnie.* Prosz. Trzy sztuki złota.*uśmiechnęła się nienaturalnie słodko*

Neradan

Z jednej ze szmat, które na nim wisiały, wyciągnął trzy srebrne monety. Najpierw zerknął na elfkę, a później rzuciwszy je na ladę zabrał butelkę z piwem i oddalił się na swoje poprzednie miejsce.

Ancalimee

*niespiesznym ruchem zabrała monety z lady, by schować je w jakiejś szufladzie. Odeszła jej ochota na bezczynne siedzenie za stołem. Wróciła do stolika, przy którym ucztowano, zebrała puste naczynia i wyniosła je na zaplecze, najpewniej by myciem się zająć*

Neradan

Opróżnił zawartość owej butelki. Nie chciał zawracać życi karczmarce o kolejne. Odstawił butelkę na stół i rozsiadł się wygodnie

Shav

[Chyba się pisze rzyci, ale mniejsza o to Very Happy

]

Do izby wszedł wartkim krokiem elf. Ubrany był w ciemnozielony płaszcz. Odsłonił kaptur przekraczając próg. Usiadł niedaleko kominka. Wyciągnął nogi. Ach, jak dobrze... Karczmarzu, podaj jakąś strawę i antałek piwa. Nie, nie tego. Daj coś specjalnego. I kilka kufli. Rozejrzał się po zgromadzonych. Wzrokiem utkwił w kominku i zamyślił się.

Ancalimee

*wróciła po jakimś czasie, w ręce niosąc tacę z mokrymi kuflami po piwie, przez ramię zaś miała ścierkę przerzuconą. Odłożyła wszystko na ladę i obrzuciła bacznym spojrzeniem kolejnego mężczyznę, który do karczmy przybył. Półmrok, który w pomieszczeniu panował nie ułatwiał jej rozpoznania twarzy mężczyzny, zresztą i tak nie wydawało jej się by go znała. Nie było go w gospodzie jeszcze odkąd objęła funkcję karczmarki. Skinęła mu głową na powitanie* Karczmarko, jeśli już, mości elfie. *westchnęła tylko. Większość gości nieprzyzwyczajona była jeszcze, że funkcję tą pełni tu kobieta, co niezmiennie ją irytowało.* Nie którego? *uniosła brwi w pytającym geście*

Aris

Takich gości to jak najwięcej Powiedział z uśmiechem elf przystawiając nowo przybyłemu krzesło do ich stolikaSiadaj z nami, nie znamy się jeszcze...

Shav

[Mniejsza ;] ]
Chętnie, nazywam się Shav. Przysiadł się do Arisa i wsłuchał się w rozmowę.