Strażnicy Ithilien

Avaren

Ej, a pani gdzie się wybiera? Zawołał, śmiejąc się i wycelował ręką w drzwi. Drzwi karczmy, dotąd lekko uchylone, zamknęły się z hukiem.

[nie możesz pisać naszych reakcji ;p]

Saahra

- no dobrze... *usiadła zrezygnowana* - chciałam wypróbować moich sił... wtedy wydawało mi się ogromnych. Spakowałam swoje rzeczy i udało przenieść się do domu rodzinnego w Emyn Elnar. *jednak wszyscy spali*

Saahra

*pomału podniosła się żeby odejść*

Avaren

Wcale nie spali, przymknęli oczy bo ich światło wpadające przez okno raziło...

Saahra

- dostałam się do domu rodzinnego nad podziw łatwo... było cicho , za cicho... szukałam moich rodziców kilka chwil, uzmysłowiłam sobie , że jako magowie napewno nad czymś pracują u siebie w pracowni . Pobiegłam, głupiutka, szczęśliwa, chciałam , się pochwalić moimi umiejętnościami...*wypiła kolejny łyk wina... chyba niepotrzebnie*

Saahra

* Zobaczyła rodziców i pomarańczową kulę prawie równocześnie...biegnąc w ich stronę tylko musnęła kulę... to wystarczyło .... znalazła się w próżni niespodziewanie, a zaraz potem na trawie... w okolicy znajomej i nieznajomej zarazem... Rodzice byli wielkimi magami , pracowali nad czarem przenoszącym w czasie i ... udało im się. Jestem z Wami ... bo nie wiem jak wrócić ...* zmartwiona zakryła oczy* - oni chyba tez nie wiedzą...

Aris

Aris bardzo zdziwiony patrzył na Saahre, wypił do końca kieliszek wina po czym nalał sobie drugi i rzekł Więc mówisz, że nie jesteś z naszych czasów? Powiedział bardzo zdziwionym głosem i spojrzał na pozostałych

Saahra

- wiem , że trudno w to uwierzyć. Mnie też to łatwo nie przyszło. Próbowałam... już różnych sposobów, wszystko bezskutecznie. Zostałam ....*nalała resztę wina i szybko wypiła*

Avaren

Avaren poruszył się na krześle, jakby coś go w plecy ukłuło, jednak nie powiedział nic na temat opowieści Saahry... Zamyślił się tylko głęboko.

Nefarius Galthorne

Trochę nie dowierzał słowom Saahry, można powiedziec bardziej, że poprostu jej nie wierzył. Opuścił głowę w dół i polukiwał to na Avarena, to na Saahre, liczył na, właściwie to na co on liczył? Czekal spokojnie nie odzywając się aż ktoś wyprowadzi ekipę z takiego "ponurego" nastroju.

Ancalimee

*Zerwała się nagle z miejsca i zamrugała kilka razy oczami, by dopiero co rozbudzone oczy do nowego oświetlenia się przyzwyczaiły* Na taniec Nessy! Saahra, faktycznie przynudzałaś z tą opowieścią... Nie trudno zasnąć gdy piąty raz się to samo słyszy. *mruknęła pod nosem, uśmiechając się przy tym bezczelnie. Kątem oka zerknęła za okno. Do pomieszczenia wpadał ciemnopomarańczowy blask zachodzącego, zimowego słońca. Dało się jednak zauważyć, że od północy zaczynają wyciągać się chmury, zapowiedź przyszłych opadów śniegu.* No to ładnie mi się zdrzemnęło, a nikt mnie nie obudził. *mimo, że pokręciła z dezaprobatą głową, w jej tonie raczej dało się wyczuć rozbawienie niż niezadowolenie* To co, napije się ktoś czegoś, hmm? *pytającym spojrzeniem powiodła po twarzach zebranych, jakby zupełnie nie zdając sobie sprawy z panującego tu grobowego nastroju*

Nefarius Galthorne

Zaraz po wypowiedzenu słów przez Ancalimee, rozpętałą się burza.
Temperatura była jeszcze nieznacznie powyżej zera więc śniegu nie było.
Chwilę później z oddali słychać było grzmot, doprowadziło to do jeszcze bardziej grobowego nastroju.
Płomienie w kominku przygasały, a on dalej siedział patrząc się w pustą przestrzeń przed sobą nie odzywając się

Saahra

*siedziała z pochmurna miną, jak zwykle nikt jej nie wierzył, gdy mówiła prawdę* - uprzedzałam, że to będzie nudne... An, ja muszę się napić ...przynieś wina dla mnie *spojrzała na karczmarkę*

Avaren

Avaren nagle ocknął się i rozejrzał tępym wzrokiem. Wyciągnął rękę w kierunku kominka i okien karczmy. W palenisku ogień zajaśniał nowym, większym blaskiem, a okiennice zatrzasnęły się z hukiem, nie pozwalając zimnemu wiatrowi dostać się do karczmy. Mag podniósł głowę i zwrócił się do Ann. Ja byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś wina mi dolała. Nic mocniejszego dzisiaj pić chyba nie będę.... Uśmiechnął się cierpko. W dziwny nastrój wpadł po opowieści Saahry.

Ancalimee

Rrrany... Z takimi humorami to może od razu na stypę się udajcie. *fuknęła niezadowolona i wstała od stołu by wina przynieść.*