Strażnicy Ithilien

Ancalimee

O nie, ja za klientów nie mogę decydować. *mruknęła niezadowolona. Wystarczyło, że ruszyć się z miejsca musiała, ale podejmowanie decyzji co do wyboru potrawy to już było za wiele. Oczy uniosła ku górze w niecierpliwym geście*

Avaren

Dobra, siadaj, wolę głodować niż żebyś tak narzekała... Zaśmiał się cicho.

Ancalimee

*z entuzjazmem ultimatum takie przyjęła i uśmiechnąwszy się tylko z wdzięcznością, rozsiadła się na powrót wygodnie*

Avaren

Mag westchnął. W takim razie musisz jakąś historię opowiedzieć... Powiedział przymilnym tonem i uśmiechnął się.

Ancalimee

No chyba żartujesz... To nie ja tu od zabawiania jestem *zaśmiała się i język mu pokazała*

Berethor Dunharrow

Berethor patrzący najpierw na sztuczki magów, później na zgrabne ruchy karczmarki całkowicie zapomniał że w dyskusji uczestniczył. Nie trwało to jednak długo:
- Drodzy panowie magowie! A czy ja mówiłem o materializacji? O wiele prościej jest zaczarować młot aby kuł żelazo lub inny metal. Tak mi się przynajmniej zdaje...

Avaren

To nie takie łatwe, Berethorze... Siła czarów zależy też od energii ciała, więc po pół godziny kucia tym młotem byłbym nie do życia... A poza tym, po co czarować młot, skoro nie umiem kuć... Zaśmiał się. Od tego są kowale... Tak jak od przynoszenia jedzenia są karczmarki... Wybuchnął śmiechem i również pokazał Ann język.

Ancalimee

No tak... Ale widzisz Berethorze, my przynajmniej mamy jakieś konkretne zajęcia, a ten to tylko sztuczkami się zajmuje... *wyszczerzyła ząbki w bezczelnym uśmiechu*

Berethor Dunharrow

- To magowie to takie chucherka co młotem przez pół godziny kuć nie potrafią?
Niefortunnie zażartował sobie.

Avaren

Oj, Berethorze, ja muszę używać siły, by kogoś pokonać, bądź by dostać to, czego pragnę... Ja używam nie mięśni, lecz... Popukał palcem w czoło. ...umysłu. Zaśmiał się i zwrócił do Ann: Przedtem jakoś ci się te sztuczki podobały... Zaśmiał się. Błysnęło i ukazał się w jego ręce kwiat jeszcze piękniejszy niż poprzedni. Lecz po chwili znikł w rozbłysku światła.

Ancalimee

Nie twierdzę, że teraz mi się nie podobają. W cyrku również sztuczki lubię oglądać i podobają mi się niezmiernie. *tonem niby poważnym mówiła, słychać jednak było, że droczyła się z mężczyzną, skinęła jednak z uznaniem głową gdy kwiat wyczarował*

Avaren

W cyrku... to mi pojechałaś po ambicji... Udał obrażonego mag, jednak cicho śmiał się pod nosem.

Ancalimee

Nie żeby to jakoś moim celem bylo... *wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się słodko. Zbyt słodko*

Avaren

Mag uśmiechnął się jeszcze słodziej. Był to tak komiczny widok, że on sam, widząc swoje odbicie w dzbanku, wybuchnął śmiechem.

Ancalimee

*zaśmiała się pod nosem i pozycję zmieniła, tak że oparła się tylko łokciami o stół. Południowe słońce, które wpadało do karczmy raziło ją wcześniej po oczach*