Strażnicy Ithilien

Ancalimee

*wargę przygryzła, jakby zastanawiając się nad czymś* Nie mam już lembasów... Wczoraj dałam Ci ostatniego. *pokręciła bezradnie głową* Teraz, na szybko mogę wam podać chleba z miodem i serem białym jeśli chcecie. *odparła po chwili namysłu po czym do kubka nalała sporą ilość rumu i zaniosła do stolika elfa, wróciwszy do lady, nalała sobie herbaty z imbryka i do filiżanki nieco rumu również dodała*

Niara Arith Yávëtil

byle co *roześmiała się* oby szybko. zgłodniałam nieco. *powiedziała i upiła łyk herbaty*

Nath

Dinendalowi zrobiło się bardzo smutno, miał taką ochotę na lembas

Avaren

Mag wyszczerzył zęby. Tobie nie odmówię niczego... Niech będzie więc chleb z miodem... Wypił połowę filiżanki herbaty jednym łykiem i zaczął dyszeć. Gorąca była.

Asaret

-Wolę raczej kawę...albo nie..herbate z miodem..napewno możesz mi pomóc.?-powiedział kładąc głowę w geście zmęczenia i choroby,i pociągając nosem z przeziębienia.

Avaren

Mag spojrzał na leżącego na stole Asareta i powiedział wesoło: Nawet jeśli Ann ci nie pomoże, ja mogę to zrobić. Zaśmiał się i sięgnął do sakwy. Wyciągnął z tamtą flaszeczkę z napisem w języku elfów. Znaczył on we wspólnej mowie "Flegamina".

Niara Arith Yávëtil

*gdy wreszcie trzeźwo myśleć zaczęła usłyszała słowa Asareta* ojej chory jesteś? *zapytała ze smutkiem w głosie i nagle zaczęła szukać czegoś w płaszczu swoim* no nareszcie znalazłam *wyciągnęła rękę i dała coś choremu* proszę to zioła. zalać je trzeba tylko wrzącą wodą i poczekać chwilę i wypić, te na nogi postawić cię powinny szybko *wzięła Asareta i posadziła go przy swoim stoliku*

Avaren

Avaren spojrzał dziwnie na Ireth i schował swoją buteleczkę do torby, po czym przysiadł się do ich stolika i napił herbaty.

Niara Arith Yávëtil

a z resztą sama pójdę je zalać *wyjęła zioła z ręki Asareta i poszła na zaplecze do Ann*

Ancalimee

O proszę i wszyscy się zajęli... *uśmiechnęła się raźniej nieco, nalała herbaty do filiżanki i dodawszy jeszcze łyżeczkę miodu, zaniosła do stolika przy którym Ireth posadziła chorego* Na pewno niczego mi nie odmówisz? *uśmiechnęła się zadziornie do Avarena i wyszła ponownie na zaplecze, by śniadanie gościom przygotować*

Avaren

Mag pochylił się do chorego przyjaciela. Ciekawe, za ile ją stamtąd Ann wywali... Zawiesił teatralnie głos i spojrzał na drzwi od zaplecza.

Ancalimee

Ej, ej! Ładnie to tak na zaplecze mi bez pozwolenia wchodzić?! *dobiegł ich głos dziewczyny. Ton miała nieco podniesiony, jednak i nutkę rozbawienia dało się usłyszeć* Sio mi stąd!

Avaren

Avaren zaśmiał się głośno. A nie mówiłem? Zapytał głośnym szeptem. Potem zwrócił się do wychodzącej z zaplecza Ann, odpowiadając na jej poprzednie pytanie: Tobie niczego... Zaśmiał się.

Niara Arith Yávëtil

Ja tylko wodę dla chorego chciałam ale nie to nie. *powiedziała lekko zdziwiona zachowaniem karczmiarki* ale jak nie to sama zaparz mu te ziółka i do naszego stolika przynieś *mówiąc to odeszła zostawiając tylko zioła na ladzie*

Ancalimee

*na talerzu, który położyła na stole leżało kilka grubych pajd chleba, w miseczce zaś spora ilość sera białego była doprawionego miodem* A gdybym poprosiła teraz o pałac z bajki i szafę pełną sukien? *przekrzywiła lekko głowę i uśmiechnęła się figlarnie*Zaraz doniosę talerzyki... Zaparzę, kochaniutka. Nie gniewaj się, nie lubię po prostu gdy ktoś mi na zaplecze wchodzi.*uśmiechnęła się do dziewczyny i zabrała zioła przez nią pozostawione i zniknęła znów za drzwiami*