Strażnicy Ithilien

Asaret

Elf wbiegł jedynie z nosem czerwonym do karczmy,zmarzł gdyż na sobie jedynie strój miał w którym w kuźni pracował.-Dzieeńdobry....Aaaapsikk.-rozległ sie hałas,a elf podtoczył się zmęczony do szynku.-Witaj Ann...pomóż mi?!-powiedział ze smutną miną.

Ancalimee

Witaj Asarecie. *podmuch zimnego powietrza, które wpadło do pomieszczenia zaraz za mężczyzną wywołał kolejny dreszcz u dziewczyny* W czym to mogę Ci pomóc? *uniosła lekko brwi* Chyba się przeziębiłeś... *pokręciła lekko głową* Może herbaty Ci zaparzę...

Niara Arith Yávëtil

*W tej chwili elfka się przebudziła* witajcie. chyba mi się przysnęło *zaśmiała się* ojej. to już ta godzina *spojrzała na zegarek* no trudno. Ann zaparzysz mi herbaty?

Ancalimee

Ireth! Na taniec Nessy! *oczy zrobiła wielkie ze zdumienia* Ty też tu spałaś? Zaniedbuję się w obowiązkach... *pokręciła głową ze zrezygnowaniem* Ale tak, herbaty... już, wody muszę przynieść najpierw... *zarzuciła na plecy jeszcze swój grubszy płaszcz i zabrawszy wiadro wybiegła z pomieszczenia*

Niara Arith Yávëtil

*Ziewnęła i przeciągnęła się* na to wygląda. eh... chyba za dużo wypiłam wczoraj. teraz głowa mi pęka *mówiąc to dotknęła głowy* Ałć...

Ancalimee

*po dłuższej chwili dopiero drzwi się znów otworzyły i do karczmy weszła An, taszcząc ze sobą wiadro wypełnione wodą ze studni* Ależ jest zi zimno... *mruknęła tylko pod nosem i na zapleczu zniknęła, zapewne by wody zagotować*

Avaren

Avaren rozejrzał się tępo naokoło i zwrócił do Ann. Skoro robisz tą herbatę, zrób i dla mnie, moja droga... Spróbował się uśmiechnąć, ale wyschnięe wargi odmówiły mu posłuszeństwa.

Ancalimee

*Po kilkunastu minutach dziewczyna wróciła do pomieszczenia, niosąc ze sobą imbryk pełen gorącej wody. Wrzuciła do środka listki jakieś by się zaparzyły i zajęła się szukaniem czystych filiżanek.* Oczywiście... A czy byłbyś tak miły i rozpalisz ogień w kominku? Magom to zazwyczaj idzie nieco szybciej. *westchnęła lekko i kucnęła za ladą by naczynia powyciągać*

Nath

Tymczasem do karczmy wszedł elf, ubrany w czarny płaszcz, nos miał czerwony od zimna i uszy tak samo, wargi popękane. Wchodząc ukłonił się lekko, po czym zasiadł przy jednym ze stolików

Avaren

Mag zaśmiał się cicho zdrętwiałymi wargami. Wyciągnął rękę w stronę kominka, tatuaż zajaśniał. Natychmiast buchnął w nim jasnym płomieniem ogień, spopielając niemal momentalnie ułożone równo polana.

Ancalimee

*Gdy wychyliła się znów zza lady i odłożyła cztery filiżanki, dostrzegła nowoprzybyłego.* Witaj Dinedalu, jak widzę i Tobie dziś niezbyt ciepło... *uśmiechnęła się niemrawo* Tobie też gorącej herbaty? *nie czekając właściwie na odpowiedź, wyjęła jeszcze jedną filiżankę* Oh, zaraz się zrobi cieplej... Dziękuję. *skinęła lekko głową w stronę maga*

Nath

Elf miło popatrzył na karczmarkę, po czym uśmiechnął sie
- Prosiłbym rum i lembas

Niara Arith Yávëtil

*podniosła się i poszła nalać sobie herbaty* dziękuję Ann *położyła na ladzie należność i wróciła do stolika* jejku jak zimno *mówiąc to potarła sobie ramię*

Avaren

Słysząc słowa przyjaciela, mag poderwał się, uświadamiając sobie, jaki jest głodny. Zwrócił się do Ann: A cóż możesz mi zaoferować na śniadanie? Zaśmiał się i nalał sobie herbaty.

Niara Arith Yávëtil

właśnie śniadanie... *powiedziała* dobrze powiedziane Avarenie.