Strażnicy Ithilien

Narniru

*usłyszał słowow "rum" wypowiedziane przez Nathaniela*
- To jest rum?! Uwielbiam rum! Gdzie jest na zapleczu?!
*wstał szybko i zaczął kierować sie szybkim krokiem w stronęzaplecza*

Berethor Dunharrow

Do karczmy wpadł człowiek i z uśmiechem porozglądał się po karczmie
- Ktoś mówił rum? Ja wolę porządne piwo z pianą!
Po chwili namysłu uzmysłowił sobie, że nie za ładnie postąpił tak wpadając i powiedział przepraszającym tonem
- Witam wszystkich zgromadzonych! Przepraszam za moje najście ale chciałem jak najszybciej dotrzeć do karczmy, podobno jest tu jakaś impreza?
Spytał się trochę głupkowato - sala była wypełniona po brzegi, logiczne więc było że coś się dzieje...

Randal

*wszedł do karczymy i ruszył spokojnie w cichy i spokojny kąt karczmy, dodać trzeba, że był to jego ulubiony kąt. Podrodze skinął na powitanie swoim towarzyszom oraz ukłonił się damie. Rozsiadł się w koncie, połozył nogi na stole, nabił swoją ukochana fajkę i z wrodzoną sobie obojętnością spowity w obłoczki dymu przygladał się pozostałym gościom*

Neradan

*Siedział cicho i ignorował otoczenie. Nie lubił ludzi, którzy próbują się popisać, lub zaimponować otoczeniu. Jednak nie chciał być nie miły. Podniósł kufel i gestem rozpoznawczym odpowiedział na toast*

Ancalimee

*uprzejmie odpowiadała na pozdrowienia, sama jednak nie wyrywała się do rozmowy. Niepewnie się jeszcze czuła, wolała obserwować na razie i czekać na to co inni powiedzą. Siedziała więc spokojnie popijając miód i z leciutkim uśmiechem na twarzy przyglądając się zgromadzonym*

Neradan

*Przelatując "miłym" spojrzeniem po karczmie jego wzrok zatrzymał się na Ancalimee. Jednak nie zaczął rozmowy, tylko chłodnym spojrzeniem patrzał na nią*

Na kobietę nie patrzy się chłodnym spojrzeniem. Nathaniel.

Ancalimee

*wzrok czyjś na sobie poczuła. Jak zwykle dreszcz dziwny przebiegł jej po plecach, nie lubiła gdy ktoś przypatrywał jej się, nie mówiąc przy tym nic. Oczy zmrużyła nieco i w stronę nieznajomego spojrzała, lustrując go również wzrokiem*

Neradan

*Odwrócił swój wzrok od niej. Wolał się napić, niż tracić czas na rozmowę z kobietą. Osuszył butelkę z trunku stawiając ją puściusieńką na stole* Cholera...*mruknął pod nosem*

Berethor Dunharrow

*Berethor, który przypatrywał się "niemej rozmowie" między Ancalimee i Neradanem, nie rozumiał dlaczego ten drugi tak stroni ok kobiet*
- Neradanie, skąd u Ciebie taka niechęć do nowych człońkiń klanu? *powiedział, patrząc się z zaciekawieniem*

Nefarius Galthorne

Berethorze chyba nie sądzisz że Neradan bęzie rozmawiał na takie tematy przy tłumie ludzi w karczmie *powiedział właśnie wchodzący do karczmy Nefarius, rzadko tu bywał jednak dziś postanowił przyjśc*
Witam wszystkich *rzekłdo obecnych w karczmie.

Narniru

Witaj! *skinął głową gdy zobaczył Nefariusa i usiadł na swoim miejscu, na którym wcześniej siedział. Obserwował karczmę i zaobserwował dziwną atmoswere... tajemnicy i nie chęci. Zadrżał gdy o tym pomyślał o tym*

Nefarius Galthorne

*Nefarius udał się w kierunku miejsca prze stole, niedaleko okna*

Ancalimee

Witaj. *głową skinęła mężczyźnie, którego pamiętała z pierwszego dnia swego pobytu w Ithilien. Rozsiadła się wygodniej, opierając się o ścianę i łyk kolejny miodu upiła, pogrążając się w rozmyślaniach*

Solan Galthorne

*Wstał ze swego przytulnego miejsca przy kominku i podszedł do rogu karczmy w której pogrywali czterej grajkowie. Przez krótki czas rozmawiał z nimi. Po krótkiej wymianie zdań i kilku skinieniach głowami, grajkowie schowali do kieszeni monety , które dostali od mężczyzny i zaczęli grać wesołą i skoczną melodię. Solan zaś podszedł do Ancalimee i powiedział* Wybacz o Pani że przerywam Ci picie tego złocistego trunku, ale ścierpłem nieco i postanowiłem rozciągnąć kości , a zrobisz mi ogromną radość i zaszczyt jeśli pozwolisz się zaprosić do tańca. *To powiedziawszy ukłonił się lekko i wyciągnął dłoń w kierunku kobiety czekając na jej odpowiedź*

Méxiall

- Nie chce mi się pić. - Powiedział krótko do innych. Wstał i podszedł do Nefarius. - Dzień dobry.