Strażnicy Ithilien

Heyan

Do bramy miasta wolnym krokiem zbliżała się niska, lecz dobrze zbudowana postać. Cały ekwipunek pod ciemnozielonym płaszczem skrywała. Gdy owa istota podeszła pod bramę Spostrzec można było, że jest to khazad. Długie białe włosy oraz broda, gdzieniegdzie zaplecione były w warkocze. Krasnolud spojrzał na mury po czym rzekł głośnym, basowym głosem*Otwórzcie przybywam, by podanie swe złożyć.

Yawen Orik N. Turim

Nie sądzę Heyanie...*powiedział elf, który wyszedł zza Bramy*pewnie zastanawiasz się kim jestem i skąd Cię znam, co?*zapytał, a na jego twarzy pojawił się irytująco zarozumiały uśmiech*

Heyan

[non clima. Ludzie proszę was nie załamujcie mnie to nie ten sam Heyan co wtedy!!. Przeczytajcie sobie historię jego na bruinenie lub chociażby podanie, jakie już napisałem i połączcie to z waszym pisaniem bo to bez sensu Orik, nie znasz tego Heyana uwierz mi]

*Khazad spojrzał na przemawiającego do niego mężczyznę*Nie wiesz kim jestem, to że płynie we mnie krew zdrajcy nie oznacza, że ja również nim jestem przybywam tutaj z zaproszenia waszego wodza*Krzyknął, lecz spokojny był jego głos. Był to raczej okrzyk mający na celu usłyszenie go*

Yawen Orik N. Turim

*twarz elfa wykrzywił grymas*Przepraszam...jesteś do niego podobny. To dlatego...Kalev na prawdę Cię zaprosił?

Heyan

Rozmawiałem z nim i zaoferowałem swój topór, by oczyścić złe imię mego rodu*odpowiedział spoglądając na mężczyznę*Powiedział, abym udał się do waszej siedziby i złożył swe podanie*dodał poprawiając swój zielony płaszcz*

Yawen Orik N. Turim

Skoro tak...to proszę...*elf otworzył Bramę*

Yawen Orik N. Turim

Zamykam!